Ostatnio płyną do nas z zachodu Europy same niepokojące wieści – kolejne kraje starają się, jak mogą, żeby wyrugować polskie firmy transportowe ze swoich rynków. Zresztą nie tylko polskie – także czeskie, rumuńskie, węgierskie… Oczywiście nikt nas stamtąd otwarcie nie wyrzuca, tyle że stopniowo wprowadzane są zmiany w przepisach, które powodują, że koszty wykonywania usług transportowych przez polskie firmy w Niemczech, Francji, Austrii, Holandii i Włoszech wciąż rosną.
Zaczęło się od wprowadzenia w niektórych krajach „starej” Unii przepisów, na podstawie których kierowców pracujących w transporcie międzynarodowym traktuje się jako pracowników delegowanych. Co oznacza, że mają prawo do wynagrodzenia w wysokości co najmniej pensji minimalnej obowiązującej w tych krajach. Przepisy o delegowaniu wprowadziły również mnóstwo uciążliwych dla polskich firm obowiązków, takich jak zgłaszanie przewozów, gromadzenie stert wymaganej dokumentacji czy ustanawianie przedstawicieli w innych państwach. Ale, jak się okazuje, na tym nie koniec – zachodnie kraje chcą też zmian w przepisach o czasie pracy kierowców oraz w dyrektywie o delegowaniu
Że koszty wykonywania usług w tych krajach przez polskie firmy znowu znacznie wzrosną. Przede wszystkim zwiększą się z tego powodu, że zabroniony ma być regularny odpoczynek tygodniowy kierowcy w kabinie (piszemy o tym w tekście „Czekają nas bardzo niekorzystne zmiany w przepisach o czasie pracy kierowców”). Ale to nie wszystko. Planowane są zmiany w dyrektywie o delegowaniu – zasady związane z płacą minimalną i zabezpieczeniem socjalnym kierowców miałyby obowiązywać nie tylko we Francji, Niemczech, Austrii, Włoszech i Holandii, ale we wszystkich 28 krajach Unii.
Nie wiadomo. To absurdalne, żeby kierowca, jadący przez 5 krajów, w każdym z nich miał inną wysokość pensji, inne składniki wynagrodzenia, inne prawo do urlopu i inne dokumenty do kontroli. Szczególnie małe i średnie firmy nie będą w stanie tego udźwignąć – a właśnie takie przedsiębiorstwa to 80% polskich firm transportowych. I po co miałyby to robić? Ponoć po to, żeby uniemożliwić dumping wynagrodzeń. Bo, oczywiście, różnice w wynagrodzeniach kierowców w różnych krajach Unii nie wynikają z tego, że Polska, Czechy czy Rumunia są krajami mniej rozwiniętymi, które generalnie płacą pracownikom (nie tylko kierowcom) mniej, tylko z tego, że stosują dumping…
Niestety, ponieważ wybory we Francji i w Niemczech zbliżają się wielkimi krokami, jest całkiem prawdopodobne, że dziarscy kandydaci te szalone pomysły obiecają, a potem zrealizują, żeby przypodobać się wyborcom. Co będzie miało ten jeden skutek, że rozrośnie się szara strefa i wszyscy na tym stracimy.
Otóż holenderscy kierowcy przygotowali w ostatnich dniach petycję przeciwko wprowadzeniu kar za odbywanie tygodniowych odpoczynków w kabinach ciężarówek. Napisali w niej, że wprowadzenie kar tylko pogorszy ich sytuację, ponieważ nieuczciwe firmy z mniej zamożnych krajów UE i tak znajdą sposób, żeby te przepisy obejść, a te uczciwe (i holenderskie, i zagraniczne), będą miały problem z wykonywaniem długich transportów. Ale kto by tam słuchał kierowców, cóż oni mogą wiedzieć o transporcie...
Sprawdź, jak dostosować się do obecnych wymogów i przygotować na kolejne: