Dyrektor Departamentu Transportu Drogowego w Ministerstwie Infrastruktury poinformowała, że oczekiwane przez przewoźników dofinansowanie do wymiany tachografów na urządzenia najnowszej generacji nie dojdzie do skutku. Jest to dla przewoźników ostateczny sygnał, aby nie zwlekać dłużej z wymianą.
Jest to sygnał dla przewoźników, aby nie zwlekali z wymianą. Na przesunięcie terminów wymiany przez Komisję Europejską raczej nie ma co liczyć.
Brak tachografu II generacji – oznaczać będzie brak możliwości świadczenia usług w międzynarodowym przewozie drogowym.
Obecnie w Polsce uprawnionych do wykonywania międzynarodowych przewozów rzeczy jest ponad 300 tys. pojazdów ciężarowych. Zdecydowana większość z nich objęta jest obowiązkową wymianą tachografu, bo tylko niewielka część to ciężarówki zarejestrowane po raz pierwszy po sierpniu 2023 r., które fabrycznie są wyposażone w najnowsze urządzenia rejestrujące. Szacuje się, że polscy przewoźnicy dokonali instalacji najnowszych urządzeń wersji G2V2 jedynie w około 30 tys. pojazdów, czyli w około 10% ciężarówek objętych obowiązkiem wymiany.
Powodem tego opóźnienia była ograniczona dostępność najnowszych tachografów w warsztatach oraz odwlekanie obowiązku wymiany na ostatnią chwilę ze względu na problemy finansowe. Jednak nie były to jedyne powody. Część przewoźników zwlekała bowiem z wymianą, ponieważ chciała skorzystać z zapowiadanego przez Ministerstwo Infrastruktury programu dopłat do wymiany tachografów. Ten miał przecież wystartować przed końcem 2024 r., a szacowane przez ministerstwo koszty wymiany urządzeń w ponad 250 tys. ciężarówek miały wynieść 1,75 mld zł.
Co prawda żaden z przedstawicieli resortu infrastruktury nie zapowiadał, że budżet pokryje całość tej kwoty. Jednak sam fakt zapowiedzi przyznania dopłat, mógł powstrzymać przewoźników przed wymianą, do czasu aż rządowy program nabierze realnych kształtów i okaże się, kto konkretnie będzie mógł liczyć na przyznanie tego wsparcia. Z ogólnych zapowiedzi resortu nie wynikało bowiem, czy będą nim objęci wyłącznie przewoźnicy, którzy na dzień wejścia w życie przepisów o dopłacie nie dokonali jeszcze wymiany tachografu, czy też także przewoźnicy, którzy już wcześniej dokonali wymiany tych urządzeń.
Teraz wiadomo już, że oczekiwanie na przyznanie dopłat było daremne. Powód wycofania się Ministerstwa Infrastruktury z ich przyznania jest prozaiczny – „brak akceptacji na etapie uzgodnień międzyresortowych”, a mówiąc wprost brak pieniędzy w budżecie. Resort finansów wstrzymał wszelkie wydatki, aby ograniczyć i tak rekordowy deficyt. Środki na przyznanie dopłat dla przewoźników nie mogą też pochodzić z KPO, bo wymagało to zgłoszenia i zaaprobowania takiego wydatku dwa lata temu.
Wycofanie się z obietnicy przyznania dopłat, sama w sobie negatywna dla przewoźników, może mieć dla części z nich jeszcze inne kosztowne konsekwencje. Przewoźnicy, którzy w oczekiwaniu na dopłaty odkładali wymianę i tak będą musieli udać się do warsztatów w celu instalacji nowych urządzeń. Problem w tym, że może to wydłużyć oczekiwanie na wymianę, ponieważ takich warsztatów jest w Polsce około 600-700, a wymiana jednego urządzenia zajmuje 2-3 godziny. Importerzy nie zamówili natomiast większej ilości tachografów, ze względu na ograniczone zainteresowanie.
Nasycenie rynku może zająć ponad miesiąc, co oznacza, że w listopadzie 2024 r. poprawi się dostępność. Nie wiadomo jednak czy sprosta ona popytowi, który powinien skokowo wzrastać przed końcem roku. Poza tym spiętrzenie klientów może spowodować wzrost kosztów wymiany. Warto pamiętać, że o ile jeszcze w maju koszt wymiany z tachografem można było zamknąć w kwocie 3 tys. zł, to obecnie coraz częściej można spotkać ceny sięgające 5 tys. zł.
Na koniec podkreślamy, że oczekiwanie, iż termin wejścia w życie obowiązku wymiany tachografów będzie przesunięty - nie ma racjonalnych podstaw. Zajmująca się w Komisji Europejskiej transportem DG Move kilkukrotnie odrzuciła apele przewoźników w tej sprawie.